Komentarze: 0
W czwartek jak codzień wybrałam się z Karolcią do parq.....Tam spotkałyśmy Ewelinę, Ewkę i Łukasza.....Gadaliśmy sobie w najlepsze, aż w pewnym momencie podszedł jakiś koleś i kciał sprzedać liścia Łukaszowi....Ten się uchylił.....Później zaczął go szarpać i popychać.....Bojowa Karolcia wyskoczyła to tego kolesia z gębą......A tu ni stąd ni z owąd wyłonił się jeszcze jeden......Podbiegł do naszego kolegi i tak go uderzył, ze biedny Łukasz się przewrócił....:((((((( Koleś, z którym dyskutowała Karolina, podniósł na nia rękę.....>:[ Gdy podeszłyśmy do niej, zaczęli się na nas drzeć......Wszyscy, którzy siedzieli na placu, jak jeden mąż wstali poszli z parq......My też odeszliśmy.......Bardzo się wystraszyłam.....:(((((( Ale później gadałam ze swoją miłościa.....Uspokoił mnie troszeczkę......:))))))))) Gdy z nim rozmawiam czuję się bezpieczna........:)))))))) Wczoraj przegadałam z nim cały czas po szkole....:))))))) Biedak się rozchorował.....:((((((( Chyba się na prawde zakochałam....:)))))))) Miałam iść wczoraj na ognisko, ale tak sie rozpadało, że nie wypaliło, ale nie żałuje.......:))))))))))) Dzisiaj rano też sobie z nim klikałam....:)))))))) Ile radości ze zwykłej pogawędki przez neta........:))))) Wieczorkiem ide na koncert Outside......:))))))) Zobaczymy jak będziemy się dzisiaj bawić, mam nadzieję, że jeszcze lepiej niż ostatnio........:D:D:D :*:*:*:*