Archiwum październik 2006


paź 26 2006 Jakoś tak...hmm...
Komentarze: 2

W pierwszej kolejności pochwale się tym, ze zaliczyłam pierwsze kolokwium ^^ Wczoraj Robert z mojego roku zaproponował, żebyśmy spotkali się całą gromadą w Dziekance, a potem poszli na disco....Stwierdzilam, że to niegłupi pomysł, ale z góry zapowiedziałam, że ja i disco odpada....Z Robertem umówiłam się wcześniej, żeby zając miejsce w Dziekance i wreszcie wyszło tak, że byliśmy tylko we dwoje....Ale to, że chce poznac reszte swojego roku spowodowało, że dałam się namówc na dyskotekę....Czułam się jak odmieniec : Było tak sobie... Dobrze, że przyszły dziewczyny, z którymi znam się dobrze one uratowały sytuację, ale i tak zmyłam się bardzo wcześnie....Siedze i czekam na jego przyjazd, czekam aż odezwie się i poprosi o spotkanie...Mam nadzieję, że już niedługo tak się stanie....Ok...nie smęcę więcej....Pozdrawiam :*:*:*

mimoza : :
paź 12 2006 Jesienna deprecha??
Komentarze: 1

Dzisiaj znowu poczułam się bardzo samotna....To uczucie ostatnimi czasy coraz częsciej się ujawnia...Mam wielu przyjaciół, terz poznaje wielu wspaniałych ludzi z mojego roku, ale to nie to samo co osoba bliska sercu....Poza tym ciągle myślę o nim, a jego nadal nie ma....Pewnie jak przyjedzie w przyszłym tygodniu się nie odezwie....No trudno....Chyba będzie trzeba wyruszyc gdzieś i się rozerwac....Chyba ostatnio za dużo siedze w domu, ale co ja poradze?? Dużo czasu pochłania mi uczelnia, poza tym nadal jestem chora i za bardzo nie mogę wychodzic z domu...Hmm....chyba trzeba wziąc się w garśc...Pozdrawiam :*:*:*

mimoza : :
paź 02 2006 I się zaczęło...
Komentarze: 3

W czwartek byłam na rozpoczęciu roku akademickiego... Przeszłam szkolenie przecie pożarowe, BHP i biblioteczne...Co prawda myślałam, że mnie z nudów krew zaleje, ale jakoś przesiedziałam... W czwartek rozdali nam także indeksy, a w piątek poszłam po odbiór legitymacji... Dziwnie mi tak ze świadomością, że jestem już studentką....: Dzisiaj prawie 9h miałam wykłady....Myślałam, że oszaleje....Jeżeli wykładowca z chemii nie zmieni sposobu tłumaczenia, to będę miała egzamin w plecy, bo kompletnie nie rozumiem o czym on do mnie mówi...: Może to takie pierwsze wrażenie, ale nie jest ono najlepsze.... Najsympatyczniejszy wydaje się wykładowca z matematyki i tłumaczy nam ją z wielką pasją, aż chce się go słuchac ^^ Mówi o matematyce z takim zachwytem, jak mały chłopczyk o swoim prezencie...^^ Urocze :) Ciągle pisze o studiach chociaż one mi wcale nie w głowie... Wszystkie mysli skupiają się na nim, na tym że jest teraz w Gdańsku i że zapewne zapomina o moim istnieniu.... Smutne, ale prawdziwe... Nie mogę się na niczym innym skupic, tylko na nim...Zasypiam - myślę o nim....Budze się - myślę o nim....Funkcjonuje (bo życiem tego nazwac nie można) - myślę o nim... Wyleczył mnie z potwornej choroby zwanej Świstakiem.... Jestem mu za to bardzo wdzięczna, bo chorowałam na nią grubo ponad rok.... Tyle, że zachorowałam na niego....Ehh....Koncze tę beznadziejną notkę....Pozdrawiam :*:*:*

 

"Świat wypadł mi z moich rąk....Jakoś tak nie jest mi nawet żal...."

mimoza : :